piątek, 29 maja 2015

[Twelve Forces] - Rozdział IX *SPECIAL* "Ja lub ty"


Jest to krótki Special opisujący przyczyny pewnej tragedii, którą mieliście okazję poznać w poprzednich rozdziałach Twelve Forces. Wszystko pisane z perspektywy Kai'a. Relacje, jak i sytuacje bohaterów różnią się od tych obecnych.

{POV – Kai}



   Założyłem na uszy swoje ulubione, fioletowe słuchawki i ruszyłem w dalszy głąb korytarza, prosto w stronę sali sportowej. Mieściła się dokładnie po drugiej stronie szkoły. Równie mógłbym się przeteleportować, ale naprawdę lubiłem dłuższe spacery. Do tego trwała właśnie długa, 20-minutowa przerwa. Chciałem się zatopić w ukochanej przeze mnie piosence, gdy nagle poczułem lekkie szarpnięcie za ramię.
   Ściągnąłem przedmiot na szyję i odwróciłem się z pytającym wyrazem twarzy. Przejechałem wzrokiem po niskiej, drobnej sylwetce i przyjacielsko się uśmiechnąłem.
- Coś się stało, Kyungsoo? - zacząłem, przeczesując dłonią włosy.
- Niezupełnie... - mruknął zmieszany. - Mamy teraz wspólną lekcję, więc chciałem się do ciebie doczepić. - posłał speszony uśmiech.
   Pokiwałem zrozumiale głową i znów ruszyłem. Starszy natychmiastowo powtórzył moją czynność tyle, że starając się nadążyć za moimi ruchami. Zaśmiałem się łapiąc go za rękę, gdy zauważyłem, że o mało co by się nie przewrócił.
- Ostrożnie.
- Wiem, wiem. - stwierdził stanowczo, stępając już normalniej.

   Skręciliśmy do miejsca, w którym najchętniej wspólnie przesiadywaliśmy podczas wolnego czasu, popijając różne napoje. W moim przypadku da się zgadnąć jakie. Choć z tym też czasami było ciężko, szczególnie gdy prawie przyłapywał mnie któryś z nauczycieli.
   Zasiadłem na ławce, poklepując miejsce obok. Uwielbiałem to pomieszczenie. Mało uczniów wiedziało o jego istnieniu, dlatego tak bardzo je preferujemy.
- Jongin... - rozpoczął D.O, wyciągając z torby puszkę coli i mi ją podając – Proszę, wybij sobie z głowy ten durny plan.
- Hm?
- Dobrze wiesz o co mi chodzi. - kontynuował nieco podirytowany.
- Właśnie nie specjalnie. - jęknąłem bezmyślnie, udając jakby nic się nie stało i sącząc kolejną 'porcję' napoju.
   Oburzony założył rękę na rękę i stanął przede mną, jakby oczekując, iż łatwo się poddam. Leniwy wzrok spoczął na jego twarzy, wymyślając to kolejny pomysł, by wyminąć krępujący temat. W końcu otworzyłem usta, ale przerwał mi głośnym stupnięciem.
- Kai! - wydarł się, lecz nie tak głośno, by mógł nas każdy usłyszeć.
   Przymrużyłem oczy i wyciągnąłem z kieszeni marynarki małą, zagiętą kartkę. Patrzyłem na nią przez dłuższy czas i ostatecznie w końcu powróciłem do rozmowy :
- Spokojnie. Dam mu jeszcze parę gróźb i będzie fajnie. Zobaczysz.
- Ta zabawa jest kretyńska. - sprostował, wciąż widocznie zdenerwowany.
- Ale gdybyś widział jego reakcję! - zaśmiałem się, łapiąc za brzuch. - Trząsł się jak galareta, a oczy miał większe niż ty.
   Przygryzł wargi, podchodząc bliżej i wreszcie zasiadając tuż koło mnie. Nerwowo złapał się ud, kołysząc to w przód, to w tył. Zacząłem delikatnie przejeżdżać dłonią po jego plecach, by go nieco uspokoić.
- Będziemy tego żałować, zobaczysz. - odwrócił się, patrząc na mnie rozpaczony.
   Nic nie odpowiedziałem, wolałem to przemilczeć. Trochę się schyliłem, by móc go złapać i przybliżyć bardziej do siebie, szukając ślepo mocno wyczekiwanych warg. Oczywiście nie protestował. Nigdy tego nie robił.

~~~

- A więc dasz radę? - dosłownie wcisnąłem chłopakowi do ręki część pieniędzy, przy czym od razu je schował. - Pozostałą kwotę dostaniesz po wykonaniu zadania. - uciśliłem.
- Nie ma problemu. - uśmiechnął się jakby z wygraną i poprawiając przyduże okulary, odszedł w przeciwnym kierunku.
   Odetchnąłem z ulgą i wyszedłem z szkolnego zauka. Na moje nieszczęście akurat zauważyłem dwójkę wilków, które działały mi cholernie na nerwy. Przystanąłem tuż obok ściany, by mieć na nich lepszą widoczność. Wyglądało na to, że dość ostro się spinali.
- Lu, dlaczego nie chcesz mi powiedzieć co się dzieje?! - wyższy blondyn starał się złapać Czarnego, lecz ten ciągle się wyrywał uciekając od niego krokiem.
- To nic takiego. Sam sobie dam z wszystkim radę! - stwierdził bezsilnie, wybiegając gdzieś, byle jak najdalej od niego. Jedyne co dostrzegłem, to spływająca po jego policzku łza oraz zaciśnięte ze wściekłości pięści drugiego. Uśmiechnąłem się pod nosem, cicho przygwizdując.

~~~

- Co zamierzasz? - spytał przyjaciel, zabierając z mej tacki jednego pączka, na co prychnąłem.
- Wynająłem do roboty Kibum'a. Ma stworzyć klona Sehun'a i tej debilki Yeonhee.
   Ten od razu zakrztusił się posiłkiem, więc natychmiastowo się nachyliłem i zacząłem poklepywać go po plecach. Gdy już w miarę wrócił do normalności, zrobił spory łyk picia i spojrzał na mnie jak na debila.
- A więc... - ściszył głos, parę razy odkaszlując. - Chcesz zrobić wkręt biednemu Luhan'owi i Sehun'owi, bo nie przepadasz za tym drugim? - na to dumnie pokiwałem głową, rozsiadając się wygodnie i zakładając ręce za głowę.
- Dokładnie. - stwierdziłem triumfalnie.
   Niższy oparł się o stół łokciami, jakby przemyślając moje zacofanie umysłowe. Nawet nie chcę wiedzieć o czym właśnie myśli. Zrobił parę oddechów, a ja tylko wyczekiwałem na dalszą dyskusję.
- Wiesz, że się o ciebie martwię, prawda? - spytał znikąd, a ja ze zdziwienia rozszerzyłem oczy. - Ale może to ten wiek. Trzeba zaszaleć, prawda? - szczerze przeraziły mnie jego słowa. Gdy powtarzał ciągle jedno i to samo, to wiadomo, że był załamany. Znam go od trzech lat i śmiało mogę to stwierdzić.
- Będzie dobrze. - uśmiechnąłem się, delikatnie dotykając jego ramienia.
    Starałem się go pocieszyć i przekonać do planu w 100%, ale nagle ktoś mocno uderzył o stolik, powodując, iż od razu zerwaliśmy się z własnego świata.
- Junmyeon! - wydarłem się oburzony, uderzając Białego pięścią w brzuch. - Wystraszyłeś nas, kretynie.
   Ten od razu złapał się za obolałe miejsce z niezbyt zadowoloną miną. Pisknął i wymamrotał coś pod nosem, ale ostatecznie zasiadł obok Kyungsoo. I w tej chwili chciałem zacząć mu gratulować, gdyż samopoczucie wilka uległo kompletnej zmianie. Nareszcie miał okazję się zaśmiać.

~~~

- Zawsze byłem dla ciebie zwykłą zabawką, ha? Aż tak bawi cię manipulacja moimi zmarnowanymi uczuciami? - łzy przelewały się na wszystkie strony, starał się złapać równowagę, lecz nie potrafił. - Świetnie, że ty oraz znajomi mieliście ze mną doskonałą polewkę przez te cztery miesiące! Jesteś kłamcą. Kłamcą, kłamcą, kłamcą! - krzyknął, ile miał powietrza w płucach i silnie uderzył dłonią o ziemię. - Znałem cię tyle czasu, obiecałeś mi tyle rzeczy... - jęknął bezsilnie, kuląc się coraz bardziej. - Tak łatwo zniszczyć słabego, małego wilczka, ha? - szeptnął po raz ostatni, znikając wraz z ostatnią, cichą nadzieją.

   Podniosłem się natychmiastowo, szybko dysząc. Starałem się opanować swoje zbyt oszalałe serce, ale byłem tak spanikowany, że nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Kropelki potu spływały po mym nagim, gorącym torsie. Po chwili złapałem się jedną ręką czoła, drugą mocno ściskając pościel.
   Nie wiem co miał oznaczać ten cholerny sen, ale być może to przestroga. Powinienem się wycofać?

~~~

- To oczywiste, Kai. - mruknął ani trochę zdziwiony przyjaciel, przygryzając kolejnego precla.
- Odbija mi. - powiedziałem, próbując trzęsącą ręką złapać szklankę z herbatą.

   Krążyłem samotnie wokół budynku szkoły, próbując ogarnąć swe myśli. Zastanawiałem się również nad słowami wilka, który pragnął namówić mnie do wyjaśnienia wszystkiego moim celom tego głupiego pomysłu.
Zerknąłem w stronę innych uczniów. Każdy był zajęty czym innym. Niektórzy radośnie się wygłupiali, niektórzy stawali do walki, a niektórzy robili sobie naprawdę przyjemne pikniki. Mimowolnie uśmiechnąłem się, czując to ciepło wokół siebie. Czasami marzyłem o tym, by mieć równie, spokojne życie.
   Wdech i wydech. Nie powinienem zachowywać się tak szczeniacko. Nawet nie wiem dlaczego taka głupota zagościła w mojej głowie. Postanowiłem. Wzbiorę w sobie odwagę i im wyjaśnię sytuację.

~~~

   Poczułem ostry ból przeszywający całe me ciało. Modliłem się w głębi, by skończyło się to jak najszybciej. Zasłużyłem sobie na to. Lecz D.O ani trochę. Więc dlaczego miałem wrażenie, że w tej chwili cierpi gorzej ode mnie? Rozpaczone wrzaski odbijały się echem po mojej głowie.
- To twoja wina... twoja, twoja, TWOJA! - wydarł się blondyn, oddając ostatni cios.
   Przepraszam, że nie zdążyłem. Wybaczysz mi?

4 komentarze:

  1. ten rozdział troszkę wybił mnie z rytmu, ponieważ próbuję ogarnąć sytuację, ale najwidoczniej lubisz mącić ludziom w głowie. dzięki czemu opowiadanie jest bardzo ciekawe. charakter Kaia nie bardzo mi się podoba. jest zbyt pewny siebie i do tego sprowadził na Kyungsoo cierpienie. czekam na kolejny z niecierpliwością.
    pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah to prawda, co do mącenia :3 Z czasem wszystko zacznie układać się do kupy... przynajmniej mam taką nadzieję. *mózgu przestań wymyślać skomplikowane rzeczy* I thx za koment :)

      Usuń
  2. Omg. Próbuje ogarnąć myśli w jakąś logiczna całość, ale niezbyt mi wychodzi. Polubiłam się. Odniosłam wrażenie, że Kai sam nie wie, czego chce i jeśli zwodzi Kyungsoo, bo ten mu ulega, to będę mega rozczarowana jego postacią :/ no ale ten wiek, nie? Nawet nwm o co się rozchodzi, szybko pisz i wyjaśniaj. /ale i tak kaisoo asdfghjkl, mam taką słabość do nich boże potrzebuje terapii XD

    OdpowiedzUsuń