Jest to krótki Special opisujący przyczyny pewnej tragedii, którą mieliście okazję poznać w poprzednich rozdziałach Twelve Forces. Wszystko pisane z perspektywy Kai'a. Relacje, jak i sytuacje bohaterów różnią się od tych obecnych.
{POV – Kai}
Założyłem na
uszy swoje ulubione, fioletowe słuchawki i ruszyłem w dalszy głąb
korytarza, prosto w stronę sali sportowej. Mieściła się dokładnie
po drugiej stronie szkoły. Równie mógłbym się przeteleportować,
ale naprawdę lubiłem dłuższe spacery. Do tego trwała właśnie
długa, 20-minutowa przerwa. Chciałem się zatopić w ukochanej
przeze mnie piosence, gdy nagle poczułem lekkie szarpnięcie za
ramię.
Ściągnąłem
przedmiot na szyję i odwróciłem się z pytającym wyrazem twarzy.
Przejechałem wzrokiem po niskiej, drobnej sylwetce i przyjacielsko
się uśmiechnąłem.
- Coś się stało,
Kyungsoo? - zacząłem, przeczesując dłonią włosy.
- Niezupełnie... -
mruknął zmieszany. - Mamy teraz wspólną lekcję, więc chciałem
się do ciebie doczepić. - posłał speszony uśmiech.
Pokiwałem
zrozumiale głową i znów ruszyłem. Starszy natychmiastowo
powtórzył moją czynność tyle, że starając się nadążyć za
moimi ruchami. Zaśmiałem się łapiąc go za rękę, gdy
zauważyłem, że o mało co by się nie przewrócił.
- Ostrożnie.
- Wiem, wiem. -
stwierdził stanowczo, stępając już normalniej.
Skręciliśmy do
miejsca, w którym najchętniej wspólnie przesiadywaliśmy podczas
wolnego czasu, popijając różne napoje. W moim przypadku da się
zgadnąć jakie. Choć z tym też czasami było ciężko, szczególnie
gdy prawie przyłapywał mnie któryś z nauczycieli.
Zasiadłem na
ławce, poklepując miejsce obok. Uwielbiałem to pomieszczenie. Mało
uczniów wiedziało o jego istnieniu, dlatego tak bardzo je
preferujemy.
- Jongin... -
rozpoczął D.O, wyciągając z torby puszkę coli i mi ją podając
– Proszę, wybij sobie z głowy ten durny plan.
- Hm?
- Dobrze wiesz o co
mi chodzi. - kontynuował nieco podirytowany.
- Właśnie nie
specjalnie. - jęknąłem bezmyślnie, udając jakby nic się nie
stało i sącząc kolejną 'porcję' napoju.
Oburzony założył
rękę na rękę i stanął przede mną, jakby oczekując, iż łatwo
się poddam. Leniwy wzrok spoczął na jego twarzy, wymyślając to
kolejny pomysł, by wyminąć krępujący temat. W końcu otworzyłem
usta, ale przerwał mi głośnym stupnięciem.
- Kai! - wydarł
się, lecz nie tak głośno, by mógł nas każdy usłyszeć.
Przymrużyłem
oczy i wyciągnąłem z kieszeni marynarki małą, zagiętą kartkę.
Patrzyłem na nią przez dłuższy czas i ostatecznie w końcu
powróciłem do rozmowy :
- Spokojnie. Dam mu
jeszcze parę gróźb i będzie fajnie. Zobaczysz.
- Ta zabawa jest
kretyńska. - sprostował, wciąż widocznie zdenerwowany.
- Ale gdybyś
widział jego reakcję! - zaśmiałem się, łapiąc za brzuch. -
Trząsł się jak galareta, a oczy miał większe niż ty.
Przygryzł wargi,
podchodząc bliżej i wreszcie zasiadając tuż koło mnie. Nerwowo
złapał się ud, kołysząc to w przód, to w tył. Zacząłem
delikatnie przejeżdżać dłonią po jego plecach, by go nieco
uspokoić.
- Będziemy tego
żałować, zobaczysz. - odwrócił się, patrząc na mnie
rozpaczony.
Nic nie
odpowiedziałem, wolałem to przemilczeć. Trochę się schyliłem,
by móc go złapać i przybliżyć bardziej do siebie, szukając
ślepo mocno wyczekiwanych warg. Oczywiście nie protestował. Nigdy
tego nie robił.
~~~
- A więc dasz radę?
- dosłownie wcisnąłem chłopakowi do ręki część pieniędzy,
przy czym od razu je schował. - Pozostałą kwotę dostaniesz po
wykonaniu zadania. - uciśliłem.
- Nie ma problemu. -
uśmiechnął się jakby z wygraną i poprawiając przyduże okulary,
odszedł w przeciwnym kierunku.
Odetchnąłem z
ulgą i wyszedłem z szkolnego zauka. Na moje nieszczęście akurat
zauważyłem dwójkę wilków, które działały mi cholernie na
nerwy. Przystanąłem tuż obok ściany, by mieć na nich lepszą
widoczność. Wyglądało na to, że dość ostro się spinali.
- Lu, dlaczego nie
chcesz mi powiedzieć co się dzieje?! - wyższy blondyn starał się
złapać Czarnego, lecz ten ciągle się wyrywał uciekając od niego
krokiem.
- To nic takiego.
Sam sobie dam z wszystkim radę! - stwierdził bezsilnie, wybiegając
gdzieś, byle jak najdalej od niego. Jedyne co dostrzegłem, to
spływająca po jego policzku łza oraz zaciśnięte ze wściekłości
pięści drugiego. Uśmiechnąłem się pod nosem, cicho
przygwizdując.
~~~
- Co
zamierzasz? - spytał przyjaciel, zabierając z mej tacki jednego
pączka, na co prychnąłem.
-
Wynająłem do roboty Kibum'a. Ma stworzyć klona Sehun'a i tej
debilki Yeonhee.
Ten
od razu zakrztusił się posiłkiem, więc natychmiastowo się
nachyliłem i zacząłem poklepywać go po plecach. Gdy już w miarę
wrócił do normalności, zrobił spory łyk picia i spojrzał na
mnie jak na debila.
- A
więc... - ściszył głos, parę razy odkaszlując. - Chcesz zrobić
wkręt biednemu Luhan'owi i Sehun'owi, bo nie przepadasz za tym
drugim? - na to dumnie pokiwałem głową, rozsiadając się wygodnie
i zakładając ręce za głowę.
-
Dokładnie. - stwierdziłem triumfalnie.
Niższy oparł się o stół łokciami, jakby przemyślając moje
zacofanie umysłowe. Nawet nie chcę wiedzieć o czym właśnie
myśli. Zrobił parę oddechów, a ja tylko wyczekiwałem na dalszą
dyskusję.
-
Wiesz, że się o ciebie martwię, prawda? - spytał znikąd, a ja ze
zdziwienia rozszerzyłem oczy. - Ale może to ten wiek. Trzeba
zaszaleć, prawda? - szczerze przeraziły mnie jego słowa. Gdy
powtarzał ciągle jedno i to samo, to wiadomo, że był załamany.
Znam go od trzech lat i śmiało mogę to stwierdzić.
-
Będzie dobrze. - uśmiechnąłem się, delikatnie dotykając jego
ramienia.
Starałem się go pocieszyć i przekonać do planu w 100%, ale nagle
ktoś mocno uderzył o stolik, powodując, iż od razu zerwaliśmy
się z własnego świata.
-
Junmyeon! - wydarłem się oburzony, uderzając Białego pięścią w
brzuch. - Wystraszyłeś nas, kretynie.
Ten
od razu złapał się za obolałe miejsce z niezbyt zadowoloną miną.
Pisknął i wymamrotał coś pod nosem, ale ostatecznie zasiadł obok
Kyungsoo. I w tej chwili chciałem zacząć mu gratulować, gdyż
samopoczucie wilka uległo kompletnej zmianie. Nareszcie miał okazję
się zaśmiać.
~~~
- Zawsze byłem dla ciebie zwykłą zabawką, ha? Aż tak bawi cię
manipulacja moimi zmarnowanymi uczuciami? - łzy przelewały się na
wszystkie strony, starał się złapać równowagę, lecz nie
potrafił. - Świetnie, że ty oraz znajomi mieliście ze mną
doskonałą polewkę przez te cztery miesiące! Jesteś kłamcą.
Kłamcą, kłamcą, kłamcą! - krzyknął, ile miał powietrza w
płucach i silnie uderzył dłonią o ziemię. - Znałem cię tyle
czasu, obiecałeś mi tyle rzeczy... - jęknął bezsilnie, kuląc
się coraz bardziej. - Tak łatwo zniszczyć słabego, małego
wilczka, ha? - szeptnął po raz ostatni, znikając wraz z ostatnią,
cichą nadzieją.
Podniosłem się natychmiastowo, szybko dysząc. Starałem się
opanować swoje zbyt oszalałe serce, ale byłem tak spanikowany, że
nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Kropelki potu spływały po mym
nagim, gorącym torsie. Po chwili złapałem się jedną ręką
czoła, drugą mocno ściskając pościel.
Nie
wiem co miał oznaczać ten cholerny sen, ale być może to
przestroga. Powinienem się wycofać?
~~~
- To
oczywiste, Kai. - mruknął ani trochę zdziwiony przyjaciel,
przygryzając kolejnego precla.
-
Odbija mi. - powiedziałem, próbując trzęsącą ręką złapać
szklankę z herbatą.
Krążyłem samotnie wokół budynku szkoły, próbując ogarnąć
swe myśli. Zastanawiałem się również nad słowami wilka, który
pragnął namówić mnie do wyjaśnienia wszystkiego moim celom tego
głupiego pomysłu.
Zerknąłem w stronę innych uczniów. Każdy był zajęty czym
innym. Niektórzy radośnie się wygłupiali, niektórzy stawali do
walki, a niektórzy robili sobie naprawdę przyjemne pikniki.
Mimowolnie uśmiechnąłem się, czując to ciepło wokół siebie.
Czasami marzyłem o tym, by mieć równie, spokojne życie.
Wdech i wydech. Nie powinienem zachowywać się tak szczeniacko.
Nawet nie wiem dlaczego taka głupota zagościła w mojej głowie.
Postanowiłem. Wzbiorę w sobie odwagę i im wyjaśnię sytuację.
~~~
Poczułem ostry ból przeszywający całe me ciało. Modliłem się w
głębi, by skończyło się to jak najszybciej. Zasłużyłem sobie
na to. Lecz D.O ani trochę. Więc dlaczego miałem wrażenie, że w
tej chwili cierpi gorzej ode mnie? Rozpaczone wrzaski odbijały się
echem po mojej głowie.
-
To twoja wina... twoja, twoja, TWOJA! - wydarł się blondyn, oddając
ostatni cios.
Przepraszam, że nie zdążyłem. Wybaczysz mi?