{POV – Xiumin}
- Powiedziałem
baczność! - wydarł się białooki, a ja tylko wykonałem rozkaz,
tak jak i reszta hali.
Wszyscy w
milczeniu obserwowali pustym wzrokiem... tak właściwie to co?
Mógłbym rzec, że nicość, coś w rodzaju czarnej dziury. Każdy
bez jakiejkolwiek krzty czystej duszy. Byli po prostu zwykłymi
maszynami do zabijania, a za ich sznurki pociągał nikt inny, jak
Kim Jaesok. Przygryzłem wargi, gdy usłyszałem charakterystyczny
stukot ciężkich butów. Jak mogłem się tego spodziewać, dana
sylwetka przystanęła tuż przede mną, więc podniosłem powoli
głowę.
- Drogie wilki! -
wydarł się, lecz wciąż wpatrując we mnie. - Mam zaszczyt
poinformować was, że nasz drogi Minseok oficjalnie zostanie nowym
generałem, tuż przy mym boku.
W odpowiedzi dało
się usłyszeć donośne oklaski, roznoszące się po całym
pomieszczeniu. Byłem zszokowany, ale wolałem tego nie pokazywać na
zewnątrz. Nie sądziłem, że wpadnie na taki plan, bez
jakiegokolwiek uprzedzenia mnie co do zamiaru. Najchętniej uciekłbym
z kompletną dezaprobatą, lecz w tym właśnie rzecz. Nie miałem
jak.
- Czy to nie
oznacza, że musi przejść test? - odezwał się któryś z
podwładnych.
Starszy
uśmiechnął się i pokiwał radośnie głową. O co im cho...
- Dokładnie. Już
dziś postara się o wasze uznanie. Na znak, że zostanie godnym
reprezentantem szkoły Dwunastu Łowców! - odwrócił się z wciąż
doskonałym humorem, łapiąc za me ramię. - Zabije któregoś z
uczniów Grupy Specjalnej z naszej znienawidzonej szkoły Dwunastu
Przymierzy! Przyniesie również jego głowę.
W tej chwili
Śnieżni zaczęli wydzierać się i gwizdać, ukazując jak bardzo
podoba im się pomysł. Ja oczywiście zacząłem nerwowo się trząść
i panicznie wpatrywać w brata. Pewnie zauważył błysk gniewu,
który roznosił się po całych mych oczach. Jak mogłem się
spodziewać, nic go to nie ruszyło, a wręcz jeszcze bardziej
rozszerzył usta.
~~~
- Panie Minseok! -
chłopak wpadł na mnie, zdyszany ciągłym biegiem. Spojrzałem na
niego pytająco i starałem się zmusić siebie, by nie wpaść w
panikę. Byłem masakrycznie nieogarnięty i zszokowany. Musiałem
złapać dłonią drugiej, by nie było widać jak bardzo wyglądam w
tej chwili na chodzącą galaretę.
- Nie mów do mnie
tak. Wystarczy samo Minseok. - zmusiłem się do delikatnego
uśmiechu.
- Rozumiem! -
nerwowo odpowiedział, szybko się kłaniając. - Jestem tylko
biednym świeżakiem, ale chciałbym...
- Jak masz na imię?
To chyba póki co najbardziej istotne. - przerwałem. - Tak dziwnie z
kimś rozmawiać i nawet nie wiedzieć jak się zwie.
- Ah, przepraszam! -
i ponownie zaczął składać pokłony, więc wydusiłem z siebie
cichy śmiech. - Jestem Taeyong.
Wyciągnąłem w
jego stronę rękę, a ten niepewnie odpowiedział na czyn. Gdy
posłałem mu dość sympatyczny uśmiech, ten najwidoczniej od razu
się speszył, bo odwrócił wzrok, lekko się czerwieniąc.
- Zawsze pana... to
znaczy, zawszę cię podziwiałem. Wiem, że jeszcze parę lat temu
pomagałeś wielkiemu Jaesok'owi w sprawach szkolnych i w ogóle...
- Zgadza się. Mimo,
że miałem przerwę od tego wszystkiego, to znów powróciło. -
spuściłem głowę, smutniejąc. - Niby miałem być tylko
zwyczajnym szpiegiem, ale naprawdę pokochałem tamto miejsce... i
tamtych wilków. - niższy wpatrywał się zafascynowany i zdziwiony
moim stwierdzeniem, więc natychmiastowo odchrząknąłem. - Ale
korytarz to nie dobre miejsce do takich rozmów. Chodźmy do mojego
dawnego gabinetu. - i pociągnąłem go w danym kierunku.
W ciszy
przyglądałem się drewnianym drzwiom, które niegdyś bardzo dobrze
były mi znane. Zapewne cały pokój będzie zarośnięty kompletnym
kurzem. Westchnąłem, popychając je i modląc się, by faktycznie
nie wyglądał aż tak źle. Mimo, że byłem tutaj jakieś dobre
dwa tygodnie, to czułem się obco. Brat nie pozwalał mi tu
przesiadywać, więc to też mnie ciekawiło. Cóż takiego skrywał
mój pokój, że nie mogłem nawet do niego wejść?
Popchnąłem
ostrożnie wrota i mym oczom ukazało się pomieszczenie, które o
dziwo wydawało się być takie same jak zwykle. Wszystko dosłownie
na swoim miejscu, nie ruszone nawet o centymetr. Czyli ktoś musiał
tu przychodzić i sprzątać. Ale jak?
Podążyłem
naprzód, uprzednio informując młodego, by również wszedł do
środka. Włączyłem światło i próbowałem już normalnie się
ogarnąć. Wskazałem mu, by usiadł w fotelu naprzeciwko i zmęczony
zasiadłem za swoim głównym. Od niechcenia zacząłem otwierać
szafki sprawdzając raporty, które również nie były ani trochę
tknięte.
- Em... - przerwał
ciszę, a ja zerknąłem w jego stronę. - Co miałeś na myśli
mówiąc, że są tacy wspaniali? - widać było, że nadal stresuje
się faktem, że może mówić do mnie na „ty”.
- Nie powiedziałem,
że tacy są. Chodzi o to, że wcale nie należą do tych złych.
Wprawdzie bardzo ich polubiłem. - i uśmiechnąłem się sam do
siebie, wspominając moją paczkę. - Nie chcę żyć w ciągłym
strachu i bólu. Gdy dostałem list od szkoły Dwunastu Przymierzy,
pomyślałem właściwie o nadaniu mi nowego żywota. - ucichłem,
zastanawiając się.
- Oni nie wiedzieli,
że należysz do Śnieżnych Wilków?
- Oczywiście, że
nie. - szybko wróciłem do dyskusji. - Zawsze uczęszczałem do
normalnej szkoły, zbierając doskonałe wyniki. W Śnieżnych
siedziałem jakby w ukryciu. Właściwie to Jaesok mnie do tego
przekonał...
- Po otrzymaniu
danych o rekrutacji od razu się zgłosiłeś. Dlaczego? -
kontynuował, skupiając się kompletnie na mojej historii.
- To również jego
pomysł. Zawsze wpajano mi, że oni są tymi złymi i trzeba ich
powoli, choć skutecznie zlikwidować. Dlatego dostałem zadanie
polegające na szpiegowaniu. - przymrużyłem oczy, odchylając się
bardziej do tyłu. - Ale to my się mylimy.
- Czyli?
- Oni to dobro, my
to zło.
~~~
Przechodziłem
przez salę, gdy nagle przez przypadek wpadła na mnie nieznana
osoba. Od razu zaklnął pod nosem, starając się zebrać z podłogi
porozrzucane papiery. Natychmiastowo zareagowałem, pomagając mu i
przepraszając. Mimo, że to nie była zupełnie moja wina. Gdy
wstał, mogłem od razu ocenić jego wygląd. Nie należał do
wysokich, chociaż i tak był ode mnie trochę wyższy. Miał ciemne włosy,
mocno podkreślone oczy oraz czarne okulary. W prawdzie nie wyglądał
na typowego Śnieżnego Wilka, a wręcz nie posiadał żadnych ich
cech, więc się zdziwiłem.
- Dziękuję za
pomoc, Xiumin. - odparł, zabierając z mej ręki swój notes.
- Ha, skąd znasz
moje przezwisko? - spojrzałem na niego podejrzanie i oparłem się
lekko o ścianę.
- Jestem tu jednym z
dyrektorów, więc zapewne wiem dużo, a szczególnie o tobie. -
podkreślił tajemniczo. - Jongwoon, ale możesz mówić mi Yesung. -
jednak nie wysilił się, by podać mi dłoń.
- Coś mi to... -
wyszeptałem pod nosem, skupiając się nad usłyszanym imieniem.
Po chwili
rozszerzyłem usta niedowierzając. Ten jakby nic posłał mi
uśmieszek i odwrócił się w przeciwnym kierunku. Jeśli się nie
mylę to, to jest...
***
{POV –
Sehun}
- Twój
były nauczyciel?! - wydarł się brązowowłosy, a ja tylko dziwnie
poruszyłem brwiami.
-
Opowiem wam to bardziej szczegółowo przy ognisku. Powinniśmy
rozbić w tej chwili obóz, nie uważacie? - wskazałem ręką na
idealne do tego miejsce.
Reszta pokiwała zrozumiale głową i zaczęła wykonywać swoje
zadania. Rzuciłem torbę na ziemię i usiadłem przy najbliższym
drzewie, wzbierając sporą ilość powietrza do płuc. Powoli je
wypuściłem, wpatrując się w gwieździste niebo, które wywoływało
u mnie dziwne odczucia.
Pamiętam gdy dwa lata temu znajdowałem się w podobnej sytuacji.
Deja vu? Uśmiechnąłem się pod nosem, ale niekoniecznie
zadowolony. Bardziej wynikało to z bólu i tęsknoty. Mam nadzieję,
że tym razem uda się nas ocalić.
Zerknąłem w stronę Czarnego, który szczęśliwy starał się
rozpakować jedzenie, bawiąc przy tym w najlepsze ze swoim obecnym
przyjacielem. Mimowolnie stan samopoczucia uległ polepszeniu, by po
chwili spadnąć poniżej zera. Jego radość zawsze dodawała mi
czegoś w rodzaju... odwagi? Odwagi do dalszego działania, lecz to
też miało wadę. To tak jakby walka szczęścia z pechem.
Przeniosłem wzrok w stronę kolejnej pary, która
wpatrywała się w siebie zahipnotyzowana, trzymając uroczo za ręce.
Co chwilę posyłali do siebie radosne uśmiechy, często żartując
na różne tematy. Szczerze – dobiło mnie to jeszcze bardziej.
- Sese!
- wrzasnął Biały, opadając zaraz obok mnie. - Nad czym się tak
dołujesz?
-
Junmyeon... - zacząłem słabo. - Jak myślisz?
-
Chodzi o Luhan'a? - spytał cicho, a ja tylko przymrużyłem oczy. -
Wiedziałem.
-
Chcesz jeszcze coś dodać? - ciągnąłem, tym razem nieco groźnie.
-
Spokojnie no! Masz humorki niczym wilczyca w ciąży... albo jesteś
dopiero co przed okresem? - w tej chwili zasmakował mojej pięści
na swojej twarzy. - Ał! Przepraszam! - zaczął się wiercić,
masując obolałe miejsce.
- Co ja
się z tobą mam... - westchnąłem, ale zbyłem się na lekki
uśmiech.
- Na
pewno nie brak ci rozrywki. - stwierdził dumny.
- Ta,
na pewno...
~~~
-
D-dlaczego mi t-to zrobiłeś? - mniejszy bardziej się skulił,
ciągle łkając.
-
Posłuchaj mnie uważnie, to nie tak jak myśl...
-
NIE PRAWDA! - krzyk odbił się echem po pomieszczeniu, a ja
zszokowany drgnąłem, cofając się kawałek do tyłu. - WIEDZIAŁEM,
ŻE TAK BĘDZIE! OBIECAŁEŚ, ŻE ZROBISZ DLA MNIE WSZYSTKO. TO BYŁO
PODŁYM KŁAMSTWEM! - łzy coraz to mocniej zaczęły spływać po
drżących dłoniach. - Ja... cię nienawidzę. - schował swą twarz
pomiędzy kolana, a ja bez słowa opuściłem pokój. Nie trzeba było
nic więcej dodawać. By określić sytuację, wystarczyło zobaczyć
mój próżny wzrok.
Silnie uderzyłem swój cel prosto w brzuch, sprawiając, iż
zajęczał z bólu. Teraz bez żadnych zahamowań, z czystym gniewem
zacząłem go okładać. Nie zwracałem uwagi na pozostałą dwójkę
obserwatorów, którzy błagali mnie bym przestał. Jeden z nich
wręcz płakał z bezsilnością.
- To
twoja wina... twoja, twoja, TWOJA! - wydarłem się, oddając ostatni
cios.
Ciało bezwładnie opadło na ziemię, a ja jeszcze wysiliłem się
by raz, czy dwa w nie kopnąć. Nie ruszyło mnie to, że zdążył
już zemdleć. Czy widok krwi wypływającej z jego ust. Prychnąłem,
zrzucając zabrudzoną marynarkę i odszedłem w kierunku szkoły.
- Oh
Sehun? - spytał jeden z nauczycieli, który wyłonił się zza drzwi
do mego dormitorium. - To... bardzo ważny list. Do ciebie. -
stwierdził dość podenerwowany i pozostawił rzecz na stoliku.
Odłożyłem książkę i zaciekawiony zacząłem odrywać
kopertę. Zatopiłem się w dość długiej treści i z każdym
zdaniem, coraz to mocniej rozszerzałem oczy. W pewnym momencie
kartka upadła na ziemię, a ja niekontrolowanie zacząłem się
trząść.
Ostatnie słowa kompletnie mnie przeraziły. Nie wiedziałem co
robić. Chyba... oszalałem?
„Uczeń
Luhan – data zgonu ; 26.07.XXXX, godz. 13:08 ; przyczyna –
samobójstwo”.
~~~
- Sehun! - poczułem nagłe dźgnięcie. - Dlaczego... płaczesz? -
zaczął opuszkami palców ścierać łzy z mojej twarzy. Dopiero po
chwili dotarło do mnie, że znów zagłębiłem się w jakiś
dziwny, przeszły trans. Ledwo ogarniając, odwróciłem się w jego
stronę i pokiwałem przecząco głową.
- Przepraszam. Czasami tak mam.
- Nie czasami. - zaprzeczył, wyglądając na dość zmartwionego. -
Ja już nie wiem jak ci pomóc... - nagle i jego zaczęło zbierać
na płacz, więc od razu go za to ochrzaniłem.
- Suho, nie masz o co panikować. Naprawdę. - upewniłem go,
starając się doprowadzić do poprzedniego stanu. Widocznie mi
zaufał, bo od razu postanowił poopowiadać jak to w jego
przypadku – zabawne suchary.
Jednak nie mogliśmy długo się tym nacieszyć, bo zaraz zjawił
się przed nami czerwonowłosy. Najwyraźniej nie zbyt zadowolony.
Założył ręce na biodra i ilustrował nas uważnie wzrokiem.
- Co się obijacie? Wszyscy pracują, a wy akurat postanowiliście
poleżakować? - zakpił.
Wstałem, otrzepując się i podając przy okazji dłoń
towarzyszowi. Spojrzałem na wilka niepewnie, ale w końcu wezbrałem
sił by coś powiedzieć.
- Nie sądziłem, że sam panicz Luhan zechce cokolwiek do mnie
powiedzieć. Byłem pewien, że się jednak nie znamy od paru dni. -
starałem się okazywać, jak to mi na nim 'nie zależy'.
Naburmuszył poliki, robiąc przeuroczy wyraz twarzy. O mało co
bym nie wybuchnął, ale w efekcie końcowym się od tego
powstrzymałem. Nagle jakby opuścił głowę i po prostu odszedł w
stronę ogniska. Wodny burknął coś pod nosem, ale złapał mnie za
ramię i pociągnął w tym samym kierunku.
Większość osób przysiadła sąsiednio przy ogniu, by się
ogrzać. Baekhyun okropnie dygotał, przytulając się do swego
kocyka. O dziwo zaraz obok niego przysiadł lider, tworząc w ręce
małą kulę ognia i starał się ją trzymać jak najbliżej
mniejszego. Co takiego się wydarzyło, że Byun potrafi tak na niego
wpływać? Chanyeol znany jest ze swojej chłodności i słabego
kontaktu z innymi, ale gdy zjawił się Świetlny, miałem wrażenie,
że nieco się zmienił.
Myślałem, że coś mnie ruszy, gdy zauważyłem ponownie ten
lepiący się duet. Jongin beztrosko karmił Kyungsoo pieczonymi
warzywami. Ph, dieta? Który wilk nie je mięsa? Chciałem powrócić
do dyskusji pomiędzy Suho, Kris'em i Chen'em, gdy akurat usłyszałem
te słowa :
- Sese, mógłbyś jutro przyjąć formę wilka? Chciałbym cię
ujeżdżać. - rozmówcy oczywiście zamarli, wpatrując się w niego
dziwacznie, a ja tylko uderzyłem ręką swoje czoło. - No co? Mam
dość chodzenia...
- Kim Junmyeon! - wydarłem się, wskakując na bruneta, który
natychmiastowo zaczął się bronić.
Jego piski spowodowały śmiechy ze strony Czarnych, a ja naprawdę
miałem chęć go zabić.
- Teraz możesz nam to wytłumaczyć. - stwierdził Tao, zdejmując
piankę z patyka.
Każdy ucichnął, kompletnie skupiając się na mojej osobie.
Ekipa wydawała się być bardzo poważna w tym momencie. Oprócz
jednego wilka. Wolał siedzieć smutny, jak najdalej mnie. Uznałem,
że w tej chwili nie powinienem się tym jednak przejmować...
- Mój dawny profesor, Kim Jongwoon jest jedną z najważniejszych
osób w szkole Dwunastu Łowców.
Ci natomiast przybliżyli się jeszcze bardziej, jakby pragnęli
usłyszeć mnie wyraźniej.
- Spokojnie, jest po naszej stronie. Można powiedzieć, że ich
wykiwał.
- Albo nas. - wtrącił Yifan.
- Nie zupełnie. - oburzyłem się. - Znam go od wielu lat i proszę,
uwierzcie mi. Byłem nawet się z nim spotkać dość niedawno.
- Co on tam robi? - kontynuował Czarny.
- Przeprowadza badania na temat Śnieżnych Wilków. Chce wiedzieć o
nich dosłownie wszystko.
- Bardziej sprostujmy. - nagle odezwał się lider Białych,
zakładając już rękę na rękę. - Jakim cudem udało mu się tam
dostać?
- Proste. - krótko uciąłem. - Jego ojciec jest założycielem
szkoły.
---
A/N ; W sumie planowałam wrzucić rozdział dopiero jutro, ale jakoś się uwinęłam. Nie wiem co powiedzieć, oprócz tego, że coraz bardziej się zniechęcam do pisania. No niestety.
Wyłapałam parę błędów, głównie stylistycznych. Zdanie nie powinno być rozpoczynane od: "był, było, były itd." taka tam rada, ja tez staram się jej przestrzegać, bo mam taką żyletę od polaka, że nigdy nie dostałam większej oceny za wypracowania niż 3+, nawet jak jej się podobało x'''''''''d także z mojej własnej traumy, przekazuję ci tą skromną wiedzę, haha. Tak samo powinno unikać się wymieniania bohaterów po kolorach włosów, kolorach "sierści" wilków, bo ja osobiście czasami się gubiłam o kogo chodziło. XD
OdpowiedzUsuń"Westchnąłem, popychając je i modląc się, by faktycznie nie wyglądało aż tak źle."
Wyglądało? Co wyglądało? TO? (zabrakło tam tego to) wyglądało, czy chodziło ci o TEN (pokój)? to wtedy tam powinno być wyglądał, a nie wyglądało, bo zdanie nie ma logicznego sensu.
"Nie należał do wysokich, chociaż i tak był ode mnie o trochę." - Bez o, i po trochę powinno być "wyższy.", bo znowu błąd logiczny.
"Przeniosłem wzrok w stronę kolejnej pary, która natomiast wpatrywała się w siebie zahipnotyzowana, trzymając uroczo za ręce."
Bez tego natomiast byłoby lepiej.
Oki, to tylko to chyba mnie tak raziło, ale nie ma opowiadań bez błędów, takie są realia, więc nie ma, co się przejmować. (Ty chociaż nie masz żylety, która zadaje ci wypracowania na trzy i pół strony xd)
No to tak. Nie podoba mi się ta sytuacja z Minniem. Od razu można zauważyć, że nie odnajduje się w tym nowym miejscu i na pewno tęskni..
Z tym Hunhanem to mi mindfucka teraz zrobiłaś. COOOOOOOO jakie samobójstwo, wtf
Uwielbiam Sehuna. Chyba moja ulubiona postać, bo lubię tajemnice.
Iiiiiiii, nagroda za najbardziej uroczą parę roku trafia do *fanfary* KAISOO </3
Zakochańce mnie pokonały D': *kaisoo trash is who i am deep inside my soul*
fighting~ nie zniechęcaj się, szkoda zmarnować takich postępów...
O rany, super! Przeczytałam wszystkie rozdziały w ciągu jednego dnia i pragnę więcej! Wszystko tu uwielbiam - od fabuły po pairingi ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz :)
Usuń