{POV – Kai}
- 3, 2, 1... START!
- dało usłyszeć się donośny huk, spowodowany wylotem kolorowej
petardy tuż nad naszymi głowami.
Przyczaiłem się,
przybierając pozycję obronną. Wolę poczekać, aż sam wykona
ruch. Był o dziwo bardzo spokojny i opanowany, nawet nie szczędził
by posłać w moją stronę uśmieszek. Gdy zawarczałem, jego mina
jakby zrzedła. Uniósł swe dłonie i po chwili wzbił się do
nieba, z zawrotną prędkością. Zaśmiałem się cicho.
- Wiesz co jest
równie szybkie, jak nasze zdolności? Dźwięk. - szeptnąłem i na
wszelki wypadek skumulowałem swą moc w pierścieniu, który mieścił
się na moim prawym palcu serdecznym.
Postanowiłem, że
wolę nie ryzykować stojąc w jednym miejscu, więc po prostu
teleportowałem się to tu i tam. Nie widziałem go, ani nie
słyszałem. Słońce zbyt mocno dawało we wznaki, więc modliłem
się, aby jak najszybciej zaszło.
Nagle usłyszałem
świst i oberwałem dość silnie w plecy, turlając się bezwładnie
po ziemi. Wychwyciłem niezadowolone krzyki, co poniektórych Białych
Wilków, więc postarałem się, choć kalecznie – jak najszybciej
wstać. Skupiłem swą dłoń przed sobą i po chwili tylko
pstryknąłem palcem.
- Agh! - nagle
wydarł się lider Czarnych, łapiąc za oba uszy i opadając na
kolana, wydając coraz to dziwniejsze odgłosy.
- Zdecydowanie
zostaliśmy dobrze wybrani. - mruknąłem. - Choć w tej chwili
zapewne nawet tego nie słyszysz...
W pewnym momencie
Wu Yifan splunął krwią na ziemię, a ja zaczynałem być coraz
bardziej to z siebie zadowolony. Na moje nieszczęście automatycznie
pojawił się nauczyciel, który machnął ręką w moją stronę i
zezłoszczony stwierdził, że już dość. Nie sądziłem, że ta
walka potrwa tak krótko... jak widać ćwiczenie mojej drugorzędnej
mocy na coś się opłaciło.
Chcieli
stwierdzić koniec, lecz wilk o dziwo stanął o własnych siłach.
Profesor od razu odskoczył, a ja stałem jak wryty. Jakim cudem plan
się nie powiódł?! Teraz jedyne co widziałem, to wkurzone czerwone
oczy i pojawiający się ze wszystkich stron ogień. Wyłonił się z
nich ogromny czarny smok, ze srebrnymi wzorami i oczach, o tej samej
barwie.
Nie potrafiłem
się ruszyć, lecz w końcu postarałem się ogarnąć swą psychikę
i zacisnąłem mocno pięści. Muszę jakimś cudem zaczaić się za
brunetem i go zaatakować. Nim jednak zdążyłem cokolwiek zrobić,
poczułem jak mityczne zwierze powala mnie swymi silnymi pazurami,
odrzucając na parę metrów do krańca małego wzgórza.
Jedyne co
zauważyłem to osoby biegnące w moją stronę, lecz nie mogłem
stwierdzić kto dokładnie, bo powieki mimowolnie same się
przymykały. Zostałem ogłuszony i nic nie czułem.
~~~
- A może umarł? -
poczułem dźgnięcie.
- Ogarnij swoje
debilne myśli, Junmyeon!
W tej chwili
ledwo otworzyłem oczy, przez co wszyscy nagle ucichli. Chciałem coś
powiedzieć, ale było mi zbyt sucho w gardle. Najwidoczniej ktoś to
zauważył, więc od razu podszedł do mnie z szklanką wody i
próbował pomóc napić. Jak przeczuwałem, był to mój najlepszy
przyjaciel – Kyungsoo. Czułem się jak jakiś bezwładny
staruszek...
- Hejo Jongin!
Gratulacje za zdobycie nagrody, jako „najszybciej pokonany przez
kogokolwiek uczeń naszej szkoły!” - stwierdził radośnie ten
pierwszy. D.O automatycznie odwrócił się do niego z niezbyt miłą
miną, więc tamten tylko skulił się z piskiem.
Westchnąłem i
spojrzałem na nich z dezaprobatą.
- Przykro mi, że
splamiłem nasz honor chłopaki... Chanyeol pewnie będzie zły...
- Daj spokój! -
wtrącił najniższy. - To nie twoja wina, że dostałeś takiego
przeciwnika. On przecież przerasta nas wszystkich... to zrozumiałe.
- speszył się lekko, a ja posłałem w jego stronę ciepły
uśmiech.
- Dziękuję, że
zawsze starasz się o mnie troszczyć i poprawiać humor.
***
{POV – Kris}
- Duizhang, jesteś
najlepszy! - odparł podekscytowany Tao, skacząc we wszystkie
strony.
- Wiem, wiem. -
stwierdziłem dość skromnie i się zaśmiałem.
- To było
niesamowite. - powiedział mało co nie zapłakany Minseok, rzucając
się w me ramiona.
- Biali pewnie teraz
wyją w kącie!
- Tak poza tym... -
zaczął Chen. - Co powiecie na małą imprezkę?
- Małą?
- Hehe, no dobra.
Znacznie większą. - jego mina nie wróżyła nic dobrego.
- Nie powinniśmy
zaprosić także Jongin'a? - wtrącił Xiumin.
Wszyscy
spojrzeliśmy na niego jak na kogoś nienormalnego. Jongdae podszedł
i zaczął sprawdzać, czy oby nie ma gorączki. Ten w odpowiedzi
zaatakował go falą mrozu, więc tylko zajęczał i odszedł od
niego na większy dystans. Uniosłem wysoko brew, a gdy ten to
zauważył, zaczął kontynuować :
- No co? Nie
powinniśmy przecież ciągle udawać jakiś dupków. Z resztą mu
też się należy za dobrze wykonaną robotę...
- Oszalałeś? Czyli
mamy sobie tak do nich podejść, spytać i zostać wyśmianymi? Do
końca życia by nam to wypominali. - oburzył się przyjaciel.
- Dobry pomysł. -
wtrąciłem, uśmiechając się.
W tej chwili
nawet Lay, który siedział w kompletnej ciszy, zakrztusił się
wodą, którą właśnie pił. Tao zszokowany otworzył jak
najszerzej usta, ale po chwili ogarnął się i podbiegł, by pomóc
starszemu.
- Wariatkowo! No
wariatkowo! - Chen złapał się za głowę i wciąż nie mógł
uwierzyć w moje słowa.
- To ja ten... idę
sprawdzić co o Lu-ge. - ledwo oznajmił Yixing, wychodząc z
pomieszczenia. No nie powiem, że atmosfera była dość zagęszczona.
- Postawimy wam
bubble tea ~
- A nawet dwa. -
dokończyłem.
Zitao zerkał na
nas, nie zbyt rozumiejąc tą sytuację. Lecz po momencie wrócił
obok, wtulając się jak to w zwyczaju ma – do mojego ramienia.
Stwierdził też, że to wszystko mu obojętne. Czyli teraz brakuje
potwierdzenia władcy błyskawic. Głęboko się zastanawiał,
wpatrując w podłogę, ale w końcu podniósł głowę i zaczął
stanowczo :
- Okej, niech wam
będzie... ale zapomnijcie, ja z nimi nie będę rozmawiał! - tupnął
nogami i wyszedł. Jasne, tak najłatwiej.
~~~
Po skończonych
zajęciach, wracałem samotnie w stronę biblioteki i akurat
natknąłem się na wywieszanie informacji o kolejnej walce.
Poczekałem, aż wilk ją przypnie i czym prędzej pognałem zobaczyć
kto jest następną ofiarą. Okazało się, że w tym samym czasie
będą walczyć aż dwie drużyny.
Han Taeyong vs. Lee
Jimin
Kim Jongdae vs...
- Matko. -
szeptnąłem zaskoczony.
vs. Kim Minseok
- Chyba sobie żarty
stroją. - mówiłem pod nosem, nie potrafiąc wyjść z szoku.
Takiego obrotu sytuacji chyba nikt by się nie spodziewał.
Pewnie sami to w
końcu zauważą i pogodzą się z prawdą. Obecnie muszę zająć
się swoimi sprawami, więc ponownie wróciłem myślami do swojego
głównego celu.
Otworzyłem
drzwi, a mym oczom ukazało się ogromne miejsce z masą mosiężnych
półek po wszystkich stronach. Nie zabrakło także wielu uczniów,
którzy to czytali, czy się uczyli przy wielkich stołach.
Podszedłem do
starszej kobiety, pokazując swój indetyfikator i przepuściła mnie
dalej. Do pomieszczenia, gdzie mogli wchodzić tylko nieliczni.
Oczywiście pierwsze co zrobiłem, to odłożyłem swoją torbę i
zacząłem się rozglądać dookoła. Miejscówka nie była
przyjemna, bo było dość ciemno, a do tego byłem kompletnie sam.
Gdy znalazłem się przy pewnej półce, od razu zacząłem szukać
istotnej dla mnie rzeczy.
- Ha, bingo! - i
wyjąłem księgę.
Rozsiadłem się
dość wygodnie i przetarłem ją lekko z kurzu. Widniał na niej
złoty napis „Rody i ich historie”. Zależało mi na dowiedzeniu
się czegoś o Śnieżnych Wilkach. Wprawdzie chyba oprócz mnie, czy
Chanyeol'a nikt się tym nie interesował. Nim jednak zacząłem
cokolwiek czytać, do środka wpadła inna osoba i zdziwiłem się
tak samo, jak on.
Spojrzał na mnie
dziwnie, przeczesując te swoje blond włosy.
- Musisz
przychodzić, gdy akurat jestem zajęty? Przyjdź później. -
nalegałem groźnie.
Był to ten cały
Sehun, władca wiatru. Zauważyłem, że od dłuższego czasu sam coś
węszy w sprawach, podobnych do mnie. A to dziwne, bo nie powinien
się wtrącać. Takie zlecenia głównie dostają osoby z wyższą
rangą.
Popatrzył na
mnie jakby od niechcenia i zerknął w stronę tego, co miałem przed
sobą.
- Wziąłeś akurat
to, czego potrzebuję... liderciu Czarnych. - mruknął.
- Oh, to urzekające.
A teraz spadaj, bo inaczej poskarżę się radzie, że bywasz w
miejscach, w których nie powinieneś. W ogóle jak cię tu wpuścili?
- wstałem powoli, a ten zaczął się wycofywać.
- Przykro mi, ale
nie mogę tego zdradzić. Też mam na głowie ważne problemy, więc
mam nadzieję, że się rozumiemy i nic nie wypaplasz? - uśmiechnął
się krzywo, już łapiąc klamkę.
- Wynoś się. -
warknąłem, a ten czym prędzej wykonał polecenie.
Nie wiem co
kombinuje, ale dowiem się. Dowiem się jakie ma plany wobec nas.
***
{POV – Sehun}
Niech to szlag!
Czemu właśnie teraz...
Wkurzony
zmierzałem do dormu, martwiąc się o to, czy czasami nie będę
mieć przechlapane. Błagam, oby nie. Jednak pierwsze co zrobiłem,
to zatrzymałem się w holu i spojrzałem na zamieszanie. Dwójka
Białych zaczęła się na siebie wydzierać, a jak zauważyłem byli
to ci z Grupy Specjalnej. Sporo rówieśników stało dookoła i
przypatrywało się sytuacji. Wyjąłem z kieszeni mundurka
opakowanie lizaka, po czym, po odpakowaniu włożyłem go do buzi.
Zaczyna się ciekawy seans.
- Powiedziałem,
żebyś kuźwa zrezygnował! Nie będę z tobą walczyć!
- Uspokój się,
młody! Nie zrobię tego, to wbrew naszym zasadom!
- Nie denerwuj mnie!
Inaczej sam zaprowadzę cię do tej cholernej rady i zmuszę do
powiedzenia tych słów!
Jednak nie
mogliśmy długo się tym nacieszyć, bo jeden ze strażników
podbił, próbując ich uspokoić. Tak, nawet nasza szkoła posiada
kogoś takiego jak strażnicy. Oboje w odpowiedzi oczywiście zaczęli
marudzić i protestować, więc po chwili użyto na nich mocy, która
spowodowała, iż zemdleli. Prychnąłem pod nosem rozbawiony tym
wszystkim i po chwili sobie o kimś przypomniałem.
Ciekawe co u
czerwonowłosego szczeniaczka... powinienem go odwiedzić? W sumie
kto mi zabroni? Warto ryzykować w życiu, a założę się, że jego
reakcja na mnie będzie jeszcze bardziej zabawniejsza. Ah, te twoje
chytre plany Oh Sehun...
~~~
Wszedłem
ostrożnie bez jakiegokolwiek pukania czy pozwolenia. Spojrzałem na
niego i jak widać był kompletnie pochłonięty czytaniem jakiejś
książki. Lecz długo nie trzeba było czekać, aż podniósł wzrok
i zamrugał parę razy gwałtownie. Jakby wzrok go mylił. Zerknął
na mnie pytająco, ale w końcu odłożył przedmiot na bok i skupił
się na mnie.
- Chcesz mi dokopać,
gdy jestem bez żadnych sił? - zaczął.
- Nie zupełnie. -
podszedłem bez emocji, siadając na łóżku obok. - Po prostu
chciałem sprawdzić, czy wszystko ok.
- Hm? - zdziwił
się.
- Jakby tak nie
było, to by jeszcze mnie posądzili o twoją śmierć, czy coś... a
ja najzwyczajniej w świecie pomogłem. - posłałem wredny
uśmieszek, a ten w odpowiedzi przewrócił oczyma.
- Jak długo masz
zamiar udawać kogoś kim naprawdę nie jesteś?
- Co proszę? -
teraz to on mnie zaskoczył.
- Z jednej strony
pokazujesz jak to bardzo zły jesteś, a z drugiej w głębi starasz
się temu zaprzeczyć.
Skupiłem się
przez dłuższy moment na jego wypowiedzi i szczerze nie wiedziałem
jak na to odpowiedzieć.
- Powiedzmy... że
kiedyś byłem tym dobrym.
Rozszerzył oczy
jak najbardziej mógł i nagle mocno złapał się poręczy jedną
ręką, a drugą za brzuch, kuląc się. Zaczął krzyczeć z bólu,
a ja oszołomiony nie wiedziałem co się dzieje.
- Luhan! - wydarłem
się.
Zauważyłem, że
z jego oczu napływają łzy, więc natychmiastowo pobiegłem do
gabinetu lekarza. Który jak za złość musiał się znajdować
wcale nie tak blisko, co oddział sanitarny. Spanikowany zacząłem
tłumaczyć wszystko lekarzowi i w pośpiechu pojawiliśmy się na
sali z powrotem. Czarny zemdlał, a ja przestraszony zaczynałem
obawiać się jego stanu.
~~~
Po odpowiednim
zachowaniu opieki nad starszym, postanowiłem, że teraz natomiast
pójdę sprawdzić co u... o nie, do niego to tym bardziej się nie
zbliżę. Lecz Suho napisał mi w wiadomości, żebym jak najprędzej
przyszedł. Zrezygnowany zgodziłem się na jego propozycję i
zmierzyłem swe kroki w kierunku kolejnego skrzydła szkoły.
Starałem się iść jak najwolniej. Przepraszam, ale wcale mi się
tam akurat nie spieszyło.
Przy okazji
rozmyśleniami powróciłem do słów, które wypowiedział mój
dawny nauczyciel. O tym całym zamachu. Czyli mam rozumieć, że w
każdej chwili ktoś może bezkarnie tu wbić, no i nie wiem... wybić
połowę szkoły? Aż przeszły mi po plecach nieprzyjemne ciarki.
Dlatego muszę się czegoś o nich dowiedzieć. Jednak oczywiście
już natrafiłem na swoją pierwszą przeszkodę – Wu Yifan'a.
Przymknąłem
powieki i biorąc parę głębokich oddechów, popchnąłem drzwi.
Moim oczom o dziwo nie ukazał się tylko Jongin, Kyungsoo czy
Junmyeon. Byli z nimi także Czarni. Osoba, o której przed chwilą
wykrakałem i ten jego wieczny przydupas. Wszyscy nagle skupili swój
wzrok na mnie, niczym na jakiejś figurze woskowej z wystawy.
Popatrzyłem niepewnie i podszedłem bliżej.
- O co cho...
- Impreza. -
przerwał mi D.O, więc spojrzałem na niego jeszcze bardziej
pytająco. - Zostaliśmy zaproszeni na zabawę, Kai oczywiście nie
umiał odmówić...
Ten wymieniony
tylko spojrzał na niego dumnie, wypychając swoją klatkę bardziej
do przodu. No oczywiście, że musi wykazać, iż jest panem domówek.
Chciałem nagle popełnić samobójstwo, ale wypuściłem ostrożnie
powietrze z ust i zrobiłem sztuczny uśmiech.
- Świetnie,
naprawdę świetnie. Nie ma problemu. - i gwałtownie nałożyłem
rękę na rękę.
Chłopaki chyba
nie spodziewali się takiej reakcji z mojej strony, bo dziwnie po
sobie zerknęli.
- A więc dzisiaj o
20:00? - kontynuował ten zdradziecki murzyn.
Lider Czarnych w
odpowiedzi pokiwał głową i po chwili nas przeprosił, wychodząc
wraz z blondynem z pomieszczenia. Gdy w końcu ich sylwetki zniknęły
za rogiem myślałem, że nagle wybuchnę. Suho podbiegł do mnie i
zaczął mnie uspokajać, mówiąc jakieś tandetne regułki o
zachowaniu harmonii w swojej duszy. Uderzyłem go w plecy, by
ogarnął, że ma się w końcu uspokoić. Swój wzrok przerzuciłem
na kujonka :
- Nie wiem jakim
cudem was przekonał, ale w sumie mało mnie to obchodzi. Przyjdę
jeśli... - tu się zamyśliłem. - Wpadną jakieś równie ciekawe
osoby.
- Masz na myśli
tego małego, który też leży na oddziale? - wtrącił
niespodziewanie mój wróg, a ja się tylko skrzywiłem.
- Być może tak,
bądź nie. Niech cię to nie interesuje. - warknąłem.
- Sehun, spokój! -
nalegał Junmyeon. - Błagam, chociaż dziś nie wszczynaj żadnej
bójki. Mamy dość zmartwień na głowie. Lepiej zająć się teraz
Turniejem...
- Masz rację. -
ciężko wycedziłem przez zęby. - A teraz chodźmy. - i złapałem
go za rękę, wychodząc.
Mogłem tu nie
przychodzić. Zmarnowałem tylko swój dobry humor. A nie, ja
przecież nigdy takowego nie miałem.
W połowie drogi
niespodziewanie usłyszeliśmy silny wybuch, próbując złapać
równowagę przez ruszającą się pod wpływem siły podłogę.
- Co się dzieje?! -
zaczął panicznie wydzierać się przyjaciel.
- To od strony
wejścia do szkoły... biegiem!
Dało się
usłyszeć syreny alarmowe i panikę uczniów, wychodzących z
różnych zakamarków. Wydaje mi się, że poznamy kogoś, kogo nigdy
byśmy nie chcieli.
---
A/N : Zaczynamy wchodzić w te cięższe tematy, tak więc może nieco zejść tej 'komedii', ale mam nadzieję, że Was nie zrazi. Szczerze coraz gorzej przychodzi mi do głowy wena, więc módlcie się za mnie x"D // AxE
Mimo małych wpadek, o których pisałam na pw, wszystko jest super. Nie widzę żadnych większych błędów~
OdpowiedzUsuńPodoba mi się zakończenie rozdziału, sprawia, że czytelnik chce więcej i więcej. Nie mogę się doczekać co będzie dalej! Walka na turnieju też jest świetna, choć ja opisałabym ją nieco dłużej, ale ja zawsze leję wodę niczym H. Sienkiewicz, więc tak... Kai panuje nad dźwiękiem? Mam rację? Jak dla mnie super! Ogólnie mega podoba mi się pomysł głównej mocy i tej dodatkowej, którą należy odkryć. Zastanawia mnie co kombinuje Sehun i mam nadzieję, że to będzie jakiś mega ciekawy wątek.
Sehun + ciekawa historia = Jung w niebie.
Suho to w ogóle głupek do kwadratu i czasami się zastanawiam czy on ma coś w głowie w ogóle x'DDD
Jest jak najbardziej na tak. Czekam na kolejne rozdziały! Hwaiting~
ok
OdpowiedzUsuńMówiłam o tym, że byłam zdziwiona czasem tej walki, ale w sumie dobrze, bo mniej cierpienia Jongina. D.O jest przeuroczy dla swojego "crusha" i chce mi się rzygać tęczą XDD
Sehun zaczął mnie intrygować i ciekawi mnie, co on kombinuje. +wyraźnie leci na Luhana, biedaczek
Jeśli chodzi o błędy, nie zauważyłam żadnych większych, tylko nieraz raziło mnie zbyt potoczne słownictwo, bo styl wtedy nie jest taki jednolity i nie trzyma się kupy, ale poza tym bardzo dobrze budujesz akcje i napięcie.
Wgl nwm co się dzieje, byłam psychicznie nastawiona na jakąś wielką imprezę, schlanego Sehuna, tańczącego z Kai'em gdzieś w kącie, a tu nagle bum i takie "the fuck happened"
I cieszę sie, że w końcu rozwija się fabuła. Chcę badass EXO, używających swoich mocy, yaaay!
Jako ze jestem słaba w pisaniu kreatywnych komentarzy - epickie ciekawe wciągające i inne synonimy zajebistości. Nie pozostaje mi nic jak czekać na następny rozdział. :D i zmodle zdrowaśke za twoją wene <3
OdpowiedzUsuń